Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 9
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
Gałąź się złamała, Maciek spadł na babcię. Bronisława szybko wstała, rozejrzała się i mówi - "trzeba przewlec gałąź za dom, żeby nikt widział, jakiejś my szkody narobili".
Bronisława zawsze sama kopała ziemniaki i przynosiła do domu. Kiedyś niosła grule w worku na plecach, nogi zaplątały się jej w kłącza, nieszczęśliwie upadła, wbijając sobie motykę w usta. Żelazne ostrze przecięło jej od wewnątrz policzek i fragment podniebienia. - Wezwałem pogotowie, - opowiada Karol - pojechałem z nią do szpitala. Po wstępnych oględzinach pielęgniarka zaczęła zszywać ranę bez znieczulenia. To było w stanie wojennym, wszystkiego brakowało. Kiedy protestowałem, widząc jak babcia cierpi, powiedziano mi, żebym sam kupił
Gałąź się złamała, Maciek spadł na babcię. Bronisława szybko wstała, rozejrzała się i mówi - "trzeba przewlec gałąź za dom, żeby nikt widział, jakiejś my szkody narobili".<br>Bronisława zawsze sama kopała ziemniaki i przynosiła do domu. Kiedyś niosła grule w worku na plecach, nogi zaplątały się jej w kłącza, nieszczęśliwie upadła, wbijając sobie motykę w usta. Żelazne ostrze przecięło jej od wewnątrz policzek i fragment podniebienia. - Wezwałem pogotowie, - opowiada Karol - pojechałem z nią do szpitala. Po wstępnych oględzinach pielęgniarka zaczęła zszywać ranę bez znieczulenia. To było w stanie wojennym, wszystkiego brakowało. Kiedy protestowałem, widząc jak babcia cierpi, powiedziano mi, żebym sam kupił
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego