Typ tekstu: Książka
Autor: Dygat Stanisław
Tytuł: Jezioro Bodeńskie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1946
podróżny zmorzony trudami i niebezpieczeństwami dnia, rzucił się niespokojnie i powiedział coś jak: "Ondine". Ksiądz spał dobrodusznie, z niewyraźnym uśmiechem. Mac sportowo, ze zdrowiem, bez poduszki, z jaśkiem podłożonym pod łokieć, a Thomson, choć z nich wszystkich spał najmocniej i najbezwzględniej, to bynajmniej nie można było być pewnym, czy przypadkiem wcale nie śpi. Łóżko Roullota było, jak zawsze o tej porze, puste.
Popatrzyłem na nich raz jeszcze i raz jeszcze załkałem, a potem szybko wyszedłem, drzwi zamknąłem za sobą i zjeżyłem się cały, bo z przestrzennych świateł nocy wszedłem w orbitę fioletowej lampki, sztucznie, niezdarnie, niby dziecko bawiące się farbami, rozmazującej fiolet
podróżny zmorzony trudami i niebezpieczeństwami dnia, rzucił się niespokojnie i powiedział coś jak: "Ondine". Ksiądz spał dobrodusznie, z niewyraźnym uśmiechem. Mac sportowo, ze zdrowiem, bez poduszki, z jaśkiem podłożonym pod łokieć, a Thomson, choć z nich wszystkich spał najmocniej i najbezwzględniej, to bynajmniej nie można było być pewnym, czy przypadkiem wcale nie śpi. Łóżko Roullota było, jak zawsze o tej porze, puste.<br>Popatrzyłem na nich raz jeszcze i raz jeszcze załkałem, a potem szybko wyszedłem, drzwi zamknąłem za sobą &lt;page nr=197&gt; i zjeżyłem się cały, bo z przestrzennych świateł nocy wszedłem w orbitę fioletowej lampki, sztucznie, niezdarnie, niby dziecko bawiące się farbami, rozmazującej fiolet
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego