do Persji, aby zabrać grupę chętnych, a potem opiekować się nimi w podróży...<br>i oto znajdowałem się w drodze, przebyliśmy na razie niewielką jej część, szlak z Esfahanu do Bagdadu, stolicy Iraku, gdzie jesteśmy teraz i na pewno zostaniemy tu jeszcze kilka dni, może nawet tydzień lub dwa...<br>mnie zresztą wcale się nie spieszy: ta podróż to dodatkowe wakacje, beztroskie dni, które wypełniamy sobie, jak możemy; gdy zapada zmrok, chodzimy do kina pod gołym niebem: wyświetlają tam kroniki wojenne, zwłaszcza z walk we Włoszech - marsz zaprzyjaźnionych armii na Rzym, zdobycie Monte Cassino...<br>i nagle pojawia się film o mordzie katyńskim: odkopywane