w tym eksperymencie. Moralnie czułem się - w podświadomości, oczywiście - usprawiedliwiony: nie zrobię mu w ten sposób niczego ponad to, co on chciał zrobić mnie.<br>Gdy wcisnąłem przełącznik startu, światła przygasły nagle, a za ścianą, w sąsiednim pokoju, gdzie według słów profesora znajdowała się główna część aparatury, huknęło przeraźliwie. Moja dłoń, wczepiona dotąd w chude ramię starca, poleciała teraz w dół, ześlizgując się po obitym skórą oparciu fotela. <br><page nr=67> Światła żyrandola drgnęły, pulsując na obniżonym napięciu. Ogarnąłem spojrzeniem podłogę pod fotelem, potem cały pokój.<br>Profesora nie było! Drzwi były zamknięte, pokój pusty, a on zniknął!<br>Stałem może minutę w osłupieniu wpatrując się w