nie było. Jakby jeszcze niedawno nie kręciła się, urocza i zgrabna niczym modelka. Teraz panie musiały same sprzątać. Niektórym, zwłaszcza Surmowej i pani Inie, przychodziło to z trudem. Hania próbowała wyręczać matkę. Była jednak jeszcze mało sprawna, wciąż utykała na kulach. W tajemnicy zwierzyła się jednak Marcie, że wieczorami i wczesnym świtem wymyka się do parku. Tam, świadoma, że nikt na nią nie patrzy, ćwiczy chodzenie.<br> - Płaczę, łzy lecą ciurkiem, ale idę. Przewracam się. Mam porozbijane i obtarte kolana i ręce, bo podpieram się dłońmi, odruchowo. Wczoraj przeszłam bez podpory, nawet bez laski, od lipy do graba. Sukces. Cieszę się. Muszę