Typ tekstu: Książka
Autor: Szpotański Janusz
Tytuł: Zebrane utwory poetyckie
Rok wydania: 1990
Lata powstania: 1951-1989
ale wyzute z sił widziadła.
Już zbliża się upiorny koniec,
już nie ucieknie im, nie ujdzie -
i Szmaciak zaczął wyć tak strasznie,
że się z okolic zbiegli ludzie.

Zadzwonił ktoś po pogotowie.
Kto? Tego nikt się już nie dowie.
Wchodzą dwaj rośli pielęgniarze,
mają kamienne tępe twarze,
w zbędne nie wdają się gadanie,
biorą go w chwyt. Już jest w kaftanie.
Szmaciak odjechał na sygnale,
lecz na tym się nie kończy wcale,
bo następnego dnia powraca.
Czeka go ciężka, trudna praca.

Komitet przeniesiono blisko.
Prowizoryczne ma siedlisko
w gmachu Komendy Powiatowej
MO. W swym nowym gabinecie
Szmaciak posępny i surowy
protokół z
ale wyzute z sił widziadła.<br>Już zbliża się upiorny koniec,<br>już nie ucieknie im, nie ujdzie -<br>i Szmaciak zaczął wyć tak strasznie,<br>że się z okolic zbiegli ludzie.<br><br>Zadzwonił ktoś po pogotowie.<br>Kto? Tego nikt się już nie dowie.<br>Wchodzą dwaj rośli pielęgniarze,<br>mają kamienne tępe twarze,<br>w zbędne nie wdają się gadanie,<br>biorą go w chwyt. Już jest w kaftanie.<br>Szmaciak odjechał na sygnale,<br>lecz na tym się nie kończy wcale,<br>bo następnego dnia powraca.<br>Czeka go ciężka, trudna praca.<br><br>Komitet przeniesiono blisko.<br>Prowizoryczne ma siedlisko<br>w gmachu Komendy Powiatowej<br>MO. W swym nowym gabinecie<br>Szmaciak posępny i surowy<br>protokół z
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego