Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
A ty dasz?

- Nie dam, bo nie mam.

- Ja dam za niego - rzucił Pluj, który był szczególnie przejęty nieszczęściem Drzazgi.

Pogrzeb odbył się w dwa dni później. Z każdej klasy poszło po pięciu uczniów. Za trumną kroczył samotnie blady, pochylony Fiodor Michajłowicz Kołosow z ręką opartą o hrzeg karawanu. Był wdowcem i nie miał bliskich krewnych. Za nim postępowali koledzy zmarłego z Drugiego Gimnazjum, nauczyciele z obu szkół, wreszcie my, uczniowie szkoły handlowej. Ja i Pluj w skostniałych rękach nieśliśmy wieniec od naszej klasy.

- Znałeś tego Pawła Kołosowa? - zapytał Pluj.

- Nie, a ty?

- Też nie znałem.

Do cmentarza na Zwierzyńcu było
A ty dasz?<br><br>- Nie dam, bo nie mam.<br><br>- Ja dam za niego - rzucił Pluj, który był szczególnie przejęty nieszczęściem Drzazgi.<br><br>Pogrzeb odbył się w dwa dni później. Z każdej klasy poszło po pięciu uczniów. Za trumną kroczył samotnie blady, pochylony Fiodor Michajłowicz Kołosow z ręką opartą o hrzeg karawanu. Był wdowcem i nie miał bliskich krewnych. Za nim postępowali koledzy zmarłego z Drugiego Gimnazjum, nauczyciele z obu szkół, wreszcie my, uczniowie szkoły handlowej. Ja i Pluj w skostniałych rękach nieśliśmy wieniec od naszej klasy.<br><br>- Znałeś tego Pawła Kołosowa? - zapytał Pluj.<br><br>- Nie, a ty?<br><br>- Też nie znałem.<br><br>Do cmentarza na Zwierzyńcu było
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego