Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
i dotykam się niespokojnymi palcami: moje ciało jest obrzmiałe, wilgotne od wewnątrz, obolałe, ale żyję, naprawdę żyję: Felek wskrzesił mnie całą, z tymi zdyszanymi biodrami i udami, i niecierpliwym, nienasyconym brzuchem,
a nad pustynią pałająca kula słońca, które wytoczyło się o brzasku zza czarnych skał czerwono i chłodno i dopiero wdrapując się na strome błękitne niebo, rozpłomieniało się z wolna i blask rozrzedzał purpurę i wydobywał jednolitą złotą barwę porażającą wzrok,
i pociąg toczył się wzdłuż kanału torem ułożonym niemal równolegle, i te dwie linie przecinały równinę tak doskonale, że nie ulegało wątpliwości, iż są dziełem człowieka, który stworzył je sam dla
i dotykam się niespokojnymi palcami: moje ciało jest obrzmiałe, wilgotne od wewnątrz, obolałe, ale żyję, naprawdę żyję: Felek wskrzesił mnie całą, z tymi zdyszanymi biodrami i udami, i niecierpliwym, nienasyconym brzuchem,<br>a nad pustynią pałająca kula słońca, które wytoczyło się o brzasku zza czarnych skał czerwono i chłodno i dopiero wdrapując się na strome błękitne niebo, rozpłomieniało się z wolna i blask rozrzedzał purpurę i wydobywał jednolitą złotą barwę porażającą wzrok,<br>i pociąg toczył się wzdłuż kanału torem ułożonym niemal równolegle, i te dwie linie przecinały równinę tak doskonale, że nie ulegało wątpliwości, iż są dziełem człowieka, który stworzył je sam dla
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego