Baba w średnim wieku, dosyć sympatyczna, tylko zapewne zbyt podekscytowana, roztrzęsiona i do tego niesamowicie wścibska. <br>Paraduje nerwowo korytarzami, kręci się w tę i z powrotem, wprowadzając w wypracowany ład i wyśmienitą organizację kliniki niepotrzebny zamęt. Wszyscy już się śmieją, że gdy przechodzi, robi sobą wiatr. Nieodłączny papieros w gębie, wdzięczy się lub wykłóca o każdy dodatkowy łyk kawy, a poza tym gryzmoli kartki w jakimś tylko sobie znanym języku całe Boże dnie. I to jestem ja. <br>Z tym pisaniem jest śmiesznie. To znaczy, inni śmieją się ze mnie. Zresztą jak zwykle tutaj, bez specjalnej żenady. Jest w tym bezsprzecznie moja wina