Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Narrenturm
Rok wydania: 2003
Rok powstania: 2002
że zdradził tanio.
*
Popołudnie było pogodne i ciepłe, miła odmiana po kilku dniach słoty. Lśniła w słońcu wieża kościoła Marii Magdaleny, lśniły dachy kamieniczek. Gwibert Bancz przeciągnął się. U kanonika zmarzł. Izba była zacieniona, od murów wiało zimnem.
Oprócz siedziby w domu kapitulnym na Ostrowiu Tumskim prepozyt Otto Beess miał we Wrocławiu dom na Szewskiej, niedaleko rynku, tam zwykł był przyjmować tych, o których wizytach nie powinno być głośno, w tej liczbie oczywiście i Gwiberta Bancza. Gwibert Bancz postanowił więc wykorzystać okazję. Na Ostrów wracać mu się nie chciało, było mało prawdopodobne, by biskup potrzebował go przed nieszporami. A z Szewskiej były
że zdradził tanio. <br>* <br> Popołudnie było pogodne i ciepłe, miła odmiana po kilku dniach słoty. Lśniła w słońcu wieża kościoła Marii Magdaleny, lśniły dachy kamieniczek. Gwibert Bancz przeciągnął się. U kanonika zmarzł. Izba była zacieniona, od murów wiało zimnem. <br>Oprócz siedziby w domu kapitulnym na Ostrowiu Tumskim prepozyt Otto Beess miał we Wrocławiu dom na Szewskiej, niedaleko rynku, tam zwykł był przyjmować tych, o których wizytach nie powinno być głośno, w tej liczbie oczywiście i Gwiberta Bancza. Gwibert Bancz postanowił więc wykorzystać okazję. Na Ostrów wracać mu się nie chciało, było mało prawdopodobne, by biskup potrzebował go przed nieszporami. A z Szewskiej były
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego