bo jakże! - Walek truł się dla rodziny, żywiciel, trza go ratować, a więc i mleczko gorące, i świeże bułeczki, i siennik w ogródku - niech się opala po pracy, niech wznosi do słońca delikatny profil anielsko czystej twarzy, skalanej grymasem jakiejś grzesznej wiedzy. Cherub z Rajdołka.<br> Szczęsny wyszedł na dwór. Wziął wędkę i wiążąc zerwaną żyłkę przypomniał sobie Leona, jego przygaduszki: "Na barykady - albo pójdę sobie na rybki !" Ojciec tymczasem dalej podlewał swe kwiatki w ogródku, w ogródku na długość splunięcia - dziesięć metrów na dziesięć. Chodził koło nich chciwie jak złodziej, bo też po złodziejsku ogrodniczył: wszystkie warzywa oddawał dla domu, ale