Typ tekstu: Książka
Autor: Grynberg Henryk
Tytuł: Drohobycz, Drohobycz
Rok: 1997
się najem. Chorzy umierali, a ja wzmacniałem się ich porcjami, i jeszcze Aronowiczów podkarmiałem. Kiedy zachorowałem, oni przynosili mi wodę i chowali dla mnie chleb.

Nie umarłem, to posłali mnie do Scheisskommando, gównem z latryn polewać pola. Na polach leżały już amerykańskie ulotki, po niemiecku, po polsku, po rosyjsku, po węgiersku. Oni wiedzieli, kto gdzie, wszystko wiedzieli. Mijaliśmy baraki SS i budy z wilczurami, przed którymi stały miski z żarciem. Ja waliłem sztachetą, wilczur uciekał do budy, a Jasza porywał miskę i pożeraliśmy wszystko, a potem przychodził SS-man i się cieszył, że jego pies ma dobry apetyt. Przechodząc koło bauerskich
się najem. Chorzy umierali, a ja wzmacniałem się ich porcjami, i jeszcze Aronowiczów podkarmiałem. Kiedy zachorowałem, oni przynosili mi wodę i chowali dla mnie chleb.<br><br>Nie umarłem, to posłali mnie do Scheisskommando, gównem z latryn polewać pola. Na polach leżały już amerykańskie ulotki, po niemiecku, po polsku, po rosyjsku, po węgiersku. Oni wiedzieli, kto gdzie, wszystko wiedzieli. Mijaliśmy baraki SS i budy z wilczurami, przed którymi stały miski z żarciem. Ja waliłem sztachetą, wilczur uciekał do budy, a Jasza porywał miskę i pożeraliśmy wszystko, a potem przychodził SS-man i się cieszył, że jego pies ma dobry apetyt. Przechodząc koło bauerskich
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego