choć bolesne, zdarzają się wszędzie. Nigdy nie wyjadę z tego miasta... Cokolwiek miałoby się jeszcze wydarzyć - dodał dziwnie, dwuznacznie trochę.<br>- Czy to znaczy, że "Belzekom" będzie nadal...<br>Reporterka nie zdążyła skończyć, gdyż Belowski ujął ją pod ramię i przerwał z wyraźnym zniecierpliwieniem:<br>- Będzie, będzie... Ale na razie wyprawmy zmarłym huczne wesele! - wykrzyknął, świadomie akcentując ostatnie słowa. - Pochowajmy ich w należnym im miejscu. To nic, że niedziela. Ksiądz chyba zrobi wyjątek dla takiej tragedii - zwrócił się do proboszcza, który nadal milczał, oniemiały ze zgrozy. - Jak państwo widzicie, ksiądz się zgadza. - Na koniec wyszeptał jakby tylko do siebie: - Ksiądz się zgadza, a ja