rany! - zawołał chłopak. - Nadział się na Niemca, zdaje się, że dostanie solidnie po łbie.<br>- Chodź.<br>Chłopak z ociąganiem podążył za nim. Skręcili w przecznicę. Minęli kilkanaście bram nie wchodząc do żadnej, jakby na dziś zarobili dosyć. Zatrzymali się dopiero przed małym sklepikiem, handlującym wszystkim i niczym - lepami na muchy, nie wiadomo komu potrzebnymi o tej porze roku, sznurkiem i kwaszonymi ogórkami.<br>- Wszystko w porządku? - zapytał ślepy i dopiero kiedy chłopak, rozejrzawszy się dokładnie, potwierdził, wszedł do środka i jakby nagle zaczął doskonale widzieć, ruszył pewnym krokiem przez pusty sklep, odchylił kretonową zasłonę, gdzie na dźwięk jego kroków zerwał się kędzierzawy mężczyzna