barbarzyńskich, gdzie sędziowie reprezentowali królewską jurysdykcję, tungin był jak postać z innej bajki: władał w królestwie rytuałów, magicznych słów i gestów. Przewodniczył wiecowi sądowemu, ale nie wyrokował. "Mówienie prawa" należało do rachinburgów, a ich werdykt zyskiwał moc dzięki wiecowej aklamacji. Wierzyciel, który sądownie dochodził swojego długu, musiał pozwać dłużnika na wiec i tam zwrócić się do tungina słowami: "Proszę cię, tunginie, abyś zobowiązał tego oto mojego przeciwnika, który przyrzekał [oddać] i jest mi winien dług". Tungin musiał wówczas wypowiedzieć formułę: "Ja zobowiązuję tego człowieka, żeby [wypełnił] to, co mówi Prawo salickie". Jeżeli potem dłużnik nadal zwlekał, narażał się na kary finansowe