zadania, a także wykonywanie części obowiązków w domu. - To naturalne - twierdzi Maciej Krupa, dyrektor Instytutu Promocji Kadr. - Dzisiaj, aby osiągnąć prawdziwy sukces, nie można już pracować osiem czy nawet dziesięć godzin na dobę. I ludzie dobrze o tym wiedzą.<br>Przyjmując ofertę, w której jednym z warunków jest dyspozycyjność, godzimy się więc na to, że w przyszłości możemy zostać <orig>pracoholikami</>. Rzecz jasna, za odpowiednie wynagrodzenie.<br>Dużo groźniejszym, bo nie zawsze czytelnym sygnałem jest sformułowanie "nie normowany czas pracy". O ile dyspozycyjności wymaga się głównie od wyższych kadr i pracowników umysłowych, o tyle nie normowany czas pracy jest domeną wszelkiego rodzaju akwizytorów, agentów