Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
powiedziałem:
- Już jutro znajdziemy się chyba na lądzie. Nareszcie znów ziemia pod nogami.
Mgła
Mgła zgęstniała jawnie, sącząc się i spływając zewsząd zwartymi niekształtnymi kłębami, i lgnęła do statku, do zwichrzonego morza, ustępującego jej w barwie ledwie o ulotny odcień zieleni, płynęliśmy jak we śnie, zdani na doświadczenie kapitanów holowników: wiedli nas przesmykami wśród wysp i wysepek, i mielizn, wsłuchani w głosy boi ostrzegawczych i wpatrzeni w ich nerwowe rozbłyski w mlecznym mroku, który można by zbierać z włosów, z ramion jak śnieżny pył, by ugnieść go w kule i obrzucać się nimi wśród głośnych okrzyków i śmiechu,
i stojąc przy
powiedziałem:<br>- Już jutro znajdziemy się chyba na lądzie. Nareszcie znów ziemia pod nogami.<br>Mgła<br>Mgła zgęstniała jawnie, sącząc się i spływając zewsząd zwartymi niekształtnymi kłębami, i lgnęła do statku, do zwichrzonego morza, ustępującego jej w barwie ledwie o ulotny odcień zieleni, płynęliśmy jak we śnie, zdani na doświadczenie kapitanów holowników: wiedli nas przesmykami wśród wysp i wysepek, i mielizn, wsłuchani w głosy boi ostrzegawczych i wpatrzeni w ich nerwowe rozbłyski w mlecznym mroku, który można by zbierać z włosów, z ramion jak śnieżny pył, by ugnieść go w kule i obrzucać się nimi wśród głośnych okrzyków i śmiechu,<br>i stojąc przy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego