Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 26
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
zabudowań niczego poza wronami na śniegu nie widział, marzyło mu się, coby tak za Wielką Wodę polecieć, rodzinę odwiedzić, ale oni nie bardzo się kwapili do przysłania potrzebnego zaproszenia, a bez wizy jakoś wciąż sojuszników tam nie wpuszczają. Co innego tu, w Europie, gdzie można się już czuć prawie częścią wielkiego świata, wpaść na chwilę, zarobić trochę dutków i wrócić do swoich jak panisko...Wyprawiał się więc czasem na południe, szlaki miał już przetarte, więc korzystał z nich skwapliwie, pracował jak mrówka i niezdarnie wiązał koniec z końcem.
Traf chciał, że pewnego zimowego dnia, zaraz po przekroczeniu granicy zaprzyjaźnionego zachodniego kraju, przypadkowo
zabudowań niczego poza wronami na śniegu nie widział, marzyło mu się, &lt;dialect&gt;coby&lt;/&gt; tak za Wielką Wodę polecieć, rodzinę odwiedzić, ale oni nie bardzo się kwapili do przysłania potrzebnego zaproszenia, a bez wizy jakoś wciąż sojuszników tam nie wpuszczają. Co innego tu, w Europie, gdzie można się już czuć prawie częścią wielkiego świata, wpaść na chwilę, zarobić trochę &lt;dialect&gt;dutków&lt;/&gt; i wrócić do swoich jak panisko...Wyprawiał się więc czasem na południe, szlaki miał już przetarte, więc korzystał z nich skwapliwie, pracował jak mrówka i niezdarnie wiązał koniec z końcem.<br>Traf chciał, że pewnego zimowego dnia, zaraz po przekroczeniu granicy zaprzyjaźnionego zachodniego kraju, przypadkowo
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego