Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
oczami. Potarł łydkę o łydkę, zebrał wierzchem dłoni krople deszczu z czoła. Pragnął, żeby zaczęli krzyczeć i wymyślać, żeby unieśli się nagłym gniewem. Lecz oni tylko patrzyli, a Dziadzi Linsrumowi drgały jakoś dziwnie siwe obwisłe wąsy, zieleniejące przy końcach. Ciężkie, żylaste jego dłonie niezdarnym i nabożnym gestem obejmowały książkę wypełnioną wielkimi literami, łatwymi do odczytania nawet dla najprostszych oczu. W przejmującej ciszy, zakłóconej tylko monotonnym bzykaniem muchy marudzącej sennie przy lampie, Polek podszedł do ściany, zdjął dyscyplinę rzemienną i zaniósł ją Dziadzi na kolana.
13. Deszcz ustał dopiero nad ranem. Kiedy Polek obudził się z dławiącym uczuciem przerażenia, za ścianą ciurkały monotonnie
oczami. Potarł łydkę o łydkę, zebrał wierzchem dłoni krople deszczu z czoła. Pragnął, żeby zaczęli krzyczeć i wymyślać, żeby unieśli się nagłym gniewem. Lecz oni tylko patrzyli, a Dziadzi Linsrumowi drgały jakoś dziwnie siwe obwisłe wąsy, zieleniejące przy końcach. Ciężkie, żylaste jego dłonie niezdarnym i nabożnym gestem obejmowały książkę wypełnioną wielkimi literami, łatwymi do odczytania nawet dla najprostszych oczu. W przejmującej ciszy, zakłóconej tylko monotonnym bzykaniem muchy marudzącej sennie przy lampie, Polek podszedł do ściany, zdjął dyscyplinę rzemienną i zaniósł ją Dziadzi na kolana.<br>13. Deszcz ustał dopiero nad ranem. Kiedy Polek obudził się z dławiącym uczuciem przerażenia, za ścianą ciurkały monotonnie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego