starego charakteru, a zyskał cały nowoczesny komfort. Inne sąsiedztwa Luboni miały często charakter nuworiszowski, o ile nie były tak pięknymi pałacami, jak bardzo blisko położone Pawłowice. Za "moich czasów" w Pawłowicach mieszkał pan Max Mielżyński, stary kawaler, pan już dobrze starszy, okazałej tuszy, ale zawsze wesół, trochę rubaszny na sposób wielkopolski, lecz miły i serdeczny. Lubił i umiał przyjmować, toteż często tam z wujostwem jeździłam. Olśniewał mnie pałac i <foreign lang="fr">train</> domu, do którego nie byłam przyzwyczajona. I tak np. obiad czy kolację podawano w różnych salach jadalnych, zależnie od ilości gości i stylu przyjęcia. Myślałam wtedy o czterech stolicach, w których