Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Cosmopolitan
Nr: 6
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2000
na wzgórzu Alcantary o północy osiemnastego sierpnia, pchnął tam więc dwóch swoich agentów, którzy z ukrycia obserwowali miejsce.
Raport był jednoznaczny - nic się nie wydarzyło. Alonzo Salazar de Frias sam smarował się maściami, które pozwalają wiedźmom latać. Choć zużył podwójną dawkę, w powietrze i tak się nie uniósł. Kolejna - odnotował - wierutna blaga.
Do skarbca racjonalizmu przejść może jego przesłuchanie mieszczanki opętanej przez diabła. Gdy zaczął się modlić u jej wezgłowia, szatan dostał ataku szału. Dziewczyna zdawała się umierać, źrenice uciekły jej w głąb, z ust płynęła ślina, ciałem wstrząsały drgawki. Zaczął więc mówić po grecku. Ten sam efekt. Tyle, że tym
na wzgórzu Alcantary o północy osiemnastego sierpnia, pchnął tam więc dwóch swoich agentów, którzy z ukrycia obserwowali miejsce. <br>Raport był jednoznaczny - nic się nie wydarzyło. Alonzo Salazar de Frias sam smarował się maściami, które pozwalają wiedźmom latać. Choć zużył podwójną dawkę, w powietrze i tak się nie uniósł. Kolejna - odnotował - wierutna blaga. <br>Do skarbca racjonalizmu przejść może jego przesłuchanie mieszczanki opętanej przez diabła. Gdy zaczął się modlić u jej wezgłowia, szatan dostał ataku szału. Dziewczyna zdawała się umierać, źrenice uciekły jej w głąb, z ust płynęła ślina, ciałem wstrząsały drgawki. Zaczął więc mówić po grecku. Ten sam efekt. Tyle, że tym
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego