i spojrzał na Irka przenikliwie, jakby chciał sprawdzić, jakie wywołał wrażenie. Przeźroczyste rysy pacjenta nie ułożyły się jednak w żaden grymas, nie oddały żadnego uczucia: ani płaczliwej trwogi, ani pogodzenia z losem maskowanego sztuczną powagą. <br>Ciągnął zatem dalej:<br>- Tu o wszystkim decyduje pan, a nie przerażona rodzina z jęzorami na wierzchu i kuzynkiem-mądralą na czele. Bardzo proszę wybierać, serwis mamy naprawdę wszechstronny, możliwy jest każdy obrządek, jakiego pan sobie zażyczy.<br>- Uniwersaliści, tak?<br>- No, tak... Mamy podpisaną umowę, choć niekoniecznie, wcale niekoniecznie oni... Ale gdy, przykładowo, siada pan na krześle, to ważne jest dla pana, co myślał ten, który je zrobił