Typ tekstu: Książka
Autor: Białołęcka Ewa
Tytuł: Tkacz iluzji
Rok wydania: 2004
Rok powstania: 1997
krzywo. Wyciągnął rękę, uścisnęliśmy sobie nadgarstki w geście pojednania i zażyłości. Nigdy więcej nie wróciliśmy do tej sprawy.
Rodzina, którą szliśmy odwiedzić, była jeszcze bardzo młoda według smoczych wyobrażeń. Niespełna stulatki, beznadziejnie w sobie zakochani i wręcz nieprzyzwoicie szczęśliwi. W miarę jak Mówca pakował mi do głowy ciągi znaków odczytywałem wieści o gospodarzach tego skrawka wyspy, po jakim właśnie stąpaliśmy.
"On się nazywa Deszczowy Przybysz. Wylągł się akurat w trakcie najgorszej ulewy, jaka kiedykolwiek nawiedziła ten rejon. Tak w każdym razie twierdzi Nurek. A jego żona to Skrzydlate Tchnienie Wiatru Kołyszące Liść. Po smoczemu strasznie długo się to wymawia. Nawet nie
krzywo. Wyciągnął rękę, uścisnęliśmy sobie nadgarstki w geście pojednania i zażyłości. Nigdy więcej nie wróciliśmy do tej sprawy.<br>Rodzina, którą szliśmy odwiedzić, była jeszcze bardzo młoda według smoczych wyobrażeń. Niespełna stulatki, beznadziejnie w sobie zakochani i wręcz nieprzyzwoicie szczęśliwi. W miarę jak Mówca pakował mi do głowy ciągi znaków odczytywałem wieści o gospodarzach tego skrawka wyspy, po jakim właśnie stąpaliśmy.<br>"On się nazywa Deszczowy Przybysz. Wylągł się akurat w trakcie najgorszej ulewy, jaka kiedykolwiek nawiedziła ten rejon. Tak w każdym razie twierdzi Nurek. A jego żona to Skrzydlate Tchnienie Wiatru Kołyszące Liść. Po smoczemu strasznie długo się to wymawia. Nawet nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego