niego, żona uzupełniła śmietnik i beztrosko wyszła. Był to fakt tak niezrozumiały, tak straszny, tak wstrząsający, że Lesiowi zakręciło się w głowie. W najwyższym stopniu spłoszony, przestał myśleć. Rzucił się do przywracania porządku w takim pośpiechu, jakby od bicia rekordów w tej dziedzinie zależała reszta jego życia.<br>Urwany w łazience wieszak za nic w świecie nie chciał się trzymać. Lesiowi nawet przez myśl nie przeszło, żeby zostawić to na kiedy indziej. Wyciągnął narzędzia stolarskie, łupnął młotkiem w szlakbor raz i drugi, przebił w ścianie łazienki dziurę na wylot do przedpokoju i odłupał potężny kawał tynku, który grubą warstwą pokrył odzież, podłogę