Typ tekstu: Książka
Autor: Iredyński Ireneusz
Tytuł: Dzień oszusta. Człowiek epoki
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1962
tremy mówiłeś, to się rzadko zdarza", "przed kim miałem mieć tremę? - inżynier na to - przed tymi kukłami, co mnie słuchały i oglądały?", "mimo to...", "przed tym barachłem? Przed tą bezkształtną masą?" - nacierał dalej, "najpierw o Basi", "dobrze, ale nalej". Po czterech kieliszkach wypitych w tak krótkim czasie inżynier odzyskał dawny wigor, "niczego się nie spodziewałem, Stasiu, niczego. Basia coraz bardziej była potulna, drżąca, na każde skinienie moje gotowa, jasno widziałem sens życia. Pewnego wieczoru, proszę ja ciebie, wpadł mi za tapczan ołówek, sięgnąłem ręką, a tam jakiś brulion, wyciągam, patrzę: pamiętnik... No to do łazienki, zamknąłem się i zacząłem czytać... Zrozumiałem
tremy mówiłeś, to się rzadko zdarza", "przed kim miałem mieć tremę? - inżynier na to - przed tymi kukłami, co mnie słuchały i oglądały?", "mimo to...", "przed tym barachłem? Przed tą bezkształtną masą?" - nacierał dalej, "najpierw o Basi", "dobrze, ale nalej". Po czterech kieliszkach wypitych w tak krótkim czasie inżynier odzyskał dawny wigor, "niczego się nie spodziewałem, Stasiu, niczego. Basia coraz bardziej była potulna, drżąca, na każde skinienie moje gotowa, jasno widziałem sens życia. Pewnego wieczoru, proszę ja ciebie, wpadł mi za tapczan ołówek, sięgnąłem ręką, a tam jakiś brulion, wyciągam, patrzę: pamiętnik... No to do łazienki, zamknąłem się i zacząłem czytać... Zrozumiałem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego