Typ tekstu: Książka
Autor: Głębski Jacek
Tytuł: Kuracja
Rok: 1998
właśnie takim zamknięciem w sobie, w świecie własnych, nierealnych doznań. Dlaczego akurat lekarz jako agresor cieszy się większym zaufaniem niż współtowarzysze niedoli, pacjenci - wydaje się zagadką.

* * *

- E, ty!
Czuję, że ktoś szarpie mnie za ramię. Otwieram oczy. Nade mną stoi gruby osiłek, pielęgniarz oddziałowy. Żuje gumę. Z jego mlaszczących ust wionie duszący odór przetrawionego czosnku.
- O co chodzi? - pytam wpół przytomnie.
- Chodzi o to, że masz iść. No jazda, ruszaj się!
Osiłek pomaga mi wstać, a właściwie ciągnąc za ręce niemal siłą zwleka z łóżka i stawia na nogi.
- No, wyciągaj kopyta, Kaziu - mówi pieszczotliwie.
- Gdzie idziemy? - pytam ospale.
- A ci
właśnie takim zamknięciem w sobie, w świecie własnych, nierealnych doznań. Dlaczego akurat lekarz jako agresor cieszy się większym zaufaniem niż współtowarzysze niedoli, pacjenci - wydaje się zagadką.<br><br>* * *<br><br>- E, ty!<br>Czuję, że ktoś szarpie mnie za ramię. Otwieram oczy. Nade mną stoi gruby osiłek, pielęgniarz oddziałowy. Żuje gumę. Z jego mlaszczących ust wionie duszący odór przetrawionego czosnku.<br>- O co chodzi? - pytam wpół przytomnie.<br>- Chodzi o to, że masz iść. No jazda, ruszaj się!<br>Osiłek pomaga mi wstać, a właściwie ciągnąc za ręce niemal siłą zwleka z łóżka i stawia na nogi.<br>- No, wyciągaj kopyta, Kaziu - mówi pieszczotliwie.<br>- Gdzie idziemy? - pytam ospale.<br>- A ci
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego