Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
spojrzenie, a potem przyklęknął i zajrzał pod podwozie swego samochodu.
- To ten palant zgubił! - Kolega tego z opla, czerwony z przejęcia, gestykulował gwałtownie, wskazując zjeżdżającego z mostu winowajcę. Nietrudno było go dostrzec: między powiewającą plandeką a przekrzywionym kołem malucha było teraz tylko ćwierć kilometra pustej jezdni. Walasek odnotował, że tarpan włącza migacz i szykuje się do skrętu na Wisłostradę.
To nie miało znaczenia. Kiedy tak klęczał z policzkiem niemal przyklejonym do asfaltu, zauważył coś, co podsyciło w nim wątły promyk nadziei.
Koło nie ucierpiało tak bardzo, jak sądził, a podwozie prawie wcale. Przedmiot podobny do przeciętego wzdłuż żeliwnego walca upadł wprawdzie
spojrzenie, a potem przyklęknął i zajrzał pod podwozie swego samochodu.<br>- To ten palant zgubił! - Kolega tego z opla, czerwony z przejęcia, gestykulował gwałtownie, wskazując zjeżdżającego z mostu winowajcę. Nietrudno było go dostrzec: między powiewającą plandeką a przekrzywionym kołem malucha było teraz tylko ćwierć kilometra pustej jezdni. Walasek odnotował, że tarpan włącza migacz i szykuje się do skrętu na Wisłostradę.<br>To nie miało znaczenia. Kiedy tak klęczał z policzkiem niemal przyklejonym do asfaltu, zauważył coś, co podsyciło w nim wątły promyk nadziei.<br>Koło nie ucierpiało tak bardzo, jak sądził, a podwozie prawie wcale. Przedmiot podobny do przeciętego wzdłuż żeliwnego walca upadł wprawdzie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego