wtedy potknąłem się i rzeczywiście o mało nie wpadłem pod ten cholerny samochód. To wszystko odbyło się tak szybko, że nie bardzo kojarzę, co się w tym momencie wydarzyło. Dopiero chwilę później zorientowałem się, że on gwałtownie hamując wpadł w poślizg, próbował się ratować, a w rezultacie kilkanaście metrów dalej władował się na chodnik. Dokładnie w miejscu, w którym szła Agnieszka z Dominikiem! To naprawdę nie była moja wina, ja nie chciałem, żeby tak się skończyło, chciałem go tylko nauczyć rozumu...</><br><br>***<br><br>Mirosław S. prawdopodobnie nieprędko stanie przed sądem, ponieważ jest w stanie głębokiej depresji, po dwukrotnej próbie samobójczej przebywa w szpitalu i