jej słowa wcale nie dochodzą do ciebie - słyszysz tylko słowa swego gwałciciela. Płynie w tobie, wychodzi z dwunastnicy, ale w żołądku skręca, bo chce z drugiej strony zobaczyć wejście przełyku. Robi to sprawnie, bezbłędnym ruchem wielokrotnego gwałciciela. Jego słowa są spokojne - jak słowa pilota słyszane w głośniku. Proszę zapiąć pasy, wlatujemy w rejon turbulencji... Wszystkie słowa, które teraz piszę, dotykają wraz ze wciąż obecnym we mnie czarnym wężem - obleśnie i miękko wędrują po ścianach żołądka. Z bezwzględnością ciała, które chce tam w środku mieć<br> <page nr=84><br> swoją rozkosz... Wreszcie opuścił mnie, a ja, wstając, siadając na krześle, mówiąc coś... o, choćby podając adres