zwyrodnieniu? Bełkot, trwożny rytuał - słowa wychodzą z głowy i gdy z powrotem wchodzą w nią, wypowiedziane wchodzą w nią z powrotem przez uszy, są już niezrozumiałe. Czy głowa... to, co czuję tak dręcząco obmierźle, muliście, boleśnie i rozpaczliwie - to napuchłe, ważne i ostateczne - co rozlało się w głowie razem z wódką - i tak bardzo, tak uparcie chce się wypowiedzieć - posłało w dół językowi naprawdę tę samą treść, która wylewa się teraz ze śmierdzących ust? Nos czuje kwaśny odór słów, a uszy słyszą jakieś kosmiczne mamrotanie... Gdzież się to zgubiło po drodze. Owa tajemnica wylewającej się egzystencji. Wylewa się, bo naczynie jest