Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 35
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
każdy w swojej gwarze, a ona nam je drukowała. Upisaliśmy się sporo. W końcu jednak czerwona cenzura połapała się i zaczęła nam te listy ciąć. Nie dało się dalej pisać, słowa cenzurowane są jak ślepe naboje. Rozeźleni na cenzorów, upiliśmy się w łopuszniańskiej karczmie. Nawet zamierzaliśmy skoczyć do Dunajca, przykazawszy wpierw naszym babom, żeby kontynuowały naszą wojenną przyjaźń, pisując do siebie "Listy gaździn" niby to o babskich sprawach, a w rzeczy samej bijąc tam, ka trza. Przy ostatnim piwie rozmyśliliśmy się; zamiast na most na Dunajcu, poszliśmy prosto do domu.
Miałem nadzieję, że spotkam tu dzisiaj mojego wojennego kolegę Wawrzka, ale
każdy w swojej gwarze, a ona nam je drukowała. &lt;dialect&gt;Upisaliśmy&lt;/&gt; się sporo. W końcu jednak czerwona cenzura połapała się i zaczęła nam te listy ciąć. Nie dało się dalej pisać, słowa cenzurowane są jak ślepe naboje. Rozeźleni na cenzorów, upiliśmy się w łopuszniańskiej karczmie. Nawet zamierzaliśmy skoczyć do Dunajca, przykazawszy wpierw naszym babom, żeby kontynuowały naszą wojenną przyjaźń, pisując do siebie "Listy gaździn" niby to o babskich sprawach, a w rzeczy samej bijąc tam, &lt;dialect&gt;ka trza&lt;/&gt;. Przy ostatnim piwie rozmyśliliśmy się; zamiast na most na Dunajcu, poszliśmy prosto do domu.<br>Miałem nadzieję, że spotkam tu dzisiaj mojego wojennego kolegę Wawrzka, ale
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego