numerem.<br>Podchodzą do stołu. Piją)<br>W.1 Cyk! Rób męczennice.<br>W.2 na palcach, krokiem tanecznym, wysoko unosząc kolana, wbiega na środek<br>sceny i przyjmuje kształt płaczącej wierzby Otom.<br>W.1 w listonoszowy ton powracając Widze cie, Stasiu,<br>poprzez nocy pocztowej głębokość wszechświatową.<br>Słyszę twój oddech, pełen grubych, nieokrzesanych<br>łez, wplątujący sie w stukot mego telegrafu, którym<br>to zmieszanym dźwiękiem nagrana będzie moja dusza <page nr=125><br><br><br><br>W.1 aż do śmierci... Wiem, że nie przemówisz, ale to dodaje<br>mi odwagi. (szczęśliwy i zdziwiony) Przecież ja cie<br>tykam! Ty, ciebie, ci, twoja... Nie. Ostatnie słowo<br>wycofuję. Chociaż nie... Twoja wola. Pod twoją<br>obronę... Owszem