bocznych drzwi ogrodowych, Julian szybko wtrącił, że wróci za chwilę, i pobiegł jej śladem. W milczeniu szli przez chwilę obok siebie w kierunku jeziora, krętą dróżką wysadzaną bukszpanem. Noc była ciemna, w zagajniku w dole, na prawo pohukiwała sowa. Gdzieś z oddali wiatr przywołał rytmiczny stukot pociągu. Julian objął Olibisi wpół, ona jednak spokojnie, ale zdecydowanie usunęła jego ramię.<br>- Jesteśmy przyjaciółmi, Julku.<br>- A więc? - podjął nieco stropiony Abercrombie.<br>- Pamiętaj, jutro rano mam nagranie, a po południu zaczynam próby w Covent Garden. Muszę mieć głowę wolną.<br>- Chyba zadowolona jesteś z recitalu?<br>- Tak, choć mam wrażenie, że repertuar był trochę monotonny.<br>- Mnie się