chcąc już budzić Ewy, a tym bardziej wdzierać się do Bobusia i Białej Glisty, obydwie obleciałyśmy kilkakrotnie dom dookoła, użytkując na zmianę atelier, kuchnię i łazienkę. Gruby materac z gumy piankowej istotnie był przygotowany i wymagał tylko rozłożenia na podłodze. Wybrałyśmy nań miejsce takie, żebym złażąc z katafalku, nie trafiała wprost na Alicję. Spacery dokoła domu odbywałyśmy wspólnie, czego kategorycznie i konsekwentnie domagała się Zosia. Miałyśmy szczery zamiar na spokojnie rozważyć sobie zaistniałą sytuację, ale realizacja zamiaru zupełnie nam nie wyszła. Zapadłyśmy w sen, zanim udało nam się wypowiedzieć pierwsze zdanie.<br>Obudziłam się o świcie. Skądś, z daleka, dobiegał mnie natarczywy