Już się podnosił głos obiekcji,<br>że dość tych ględ! Jak długo można?!<br><br>Że to jest jakaś mania zdrożna,<br>te skoki w bok! Więc właśnie kończę<br>i już, jak dwa bieguny, łączę<br>początek z końcem opowieści...<br><br>W głowie Szmaciaka się nie mieści,<br>jak powstać mógł tak straszny skandal.<br>Przeklęta gryzipiórów banda<br>wpuściła czerń do Komitetu!<br>Gdzie tu Wylizuch?! Felczak gdzie tu?!<br><br>Słyszy spokojny głos Deptały:<br>Próżno ich wołasz! Te zakały<br>poszły już tam, gdzie wy pójdziecie,<br>bo sprawiedliwość jest na świecie<br>i choć myślałeś, żeś ją spętał,<br>ona powstaje nieugięta,<br>by cię dosięgnąć swoim mieczem -<br>przestań więc szumieć już, człowiecze!<br><br>Gdy mówi