Typ tekstu: Książka
Autor: Kowalewski Włodzimierz
Tytuł: Bóg zapłacz!
Rok: 2000
Sąsiad ziewnął kilka razy, podniósł się ze zgrzytem sprężyn i usiadł na łóżku, dyndając bosymi nogami. Miał szkarłatny dres, siwe włosy zaplecione w kucyk i rześkie spojrzenie. Wyglądał najwyżej na siedemdziesiąt lat, na pierwszą starość.
- Pan Irek, słyszałem... - zagadał, przytrzymując rurkę nadal sterczącą z nosa, zakończoną spłaszczonym pojemniczkiem, który akurat wpychał sobie do kieszeni. - Bartek jestem! - z miejsca przeszedł na "ty".
Przewrócił się na bok i podał mu czubki palców lewej dłoni, lękliwie wystawiając ją spod koca.
- Nie mogę nic jeść - poskarżył się.
- No widzisz, ale mówić możesz. Wczoraj, jak cię przynieśli, nic, kurczę mać, nie reagowałeś, chociaż miałeś oczy cały czas
Sąsiad ziewnął kilka razy, podniósł się ze zgrzytem sprężyn i usiadł na łóżku, dyndając bosymi nogami. Miał szkarłatny dres, siwe włosy zaplecione w kucyk i rześkie spojrzenie. Wyglądał najwyżej na siedemdziesiąt lat, na pierwszą starość.<br>- Pan Irek, słyszałem... - zagadał, przytrzymując rurkę nadal sterczącą z nosa, zakończoną spłaszczonym pojemniczkiem, który akurat wpychał sobie do kieszeni. - Bartek jestem! - z miejsca przeszedł na "ty".<br>Przewrócił się na bok i podał mu czubki palców lewej dłoni, lękliwie wystawiając ją spod koca.<br>- Nie mogę nic jeść - poskarżył się.<br>- No widzisz, ale mówić możesz. Wczoraj, jak cię przynieśli, nic, kurczę mać, nie reagowałeś, chociaż miałeś oczy cały czas
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego