pewnym jednak momencie odwrócił głowę i ze zdumieniem patrzył na nieruchomą postać. Było szaro, ale robiło się coraz jaśniej, więc wkrótce przechodzień zauważył szczegół tak zastanawiający, że zawrócił, obejrzał się i rzucił się z krzykiem do policjanta, stojącego koło pomnika. W przerwie pomiędzy jednym a drugim podmuchem wiatru policjant posłyszał wrzaski biegnącego ku niemu przechodnia, ale już sam spostrzegł dziwne zjawisko, tkwiące pośrodku trotuaru, i przytrzymując poły łopoczącego płaszcza, rzucił się w kierunku krawca na przełaj. Policjant i przechodzień biegli obok siebie, popychając się łokciami, wreszcie zatrzymali się koło słupa, a przechodzień zrobił krok<br>, jak gdyby chciał chwycić krawca w objęcia