było zawsze: w wydanej u nas w 1981 r. książce "Kwestia wschodnia w XVIII wieku" historyk Albert Sorel stwierdza, że rozbiory Polski były dla Francji obojętne, i że dyplomacja paryska wykonywała tylko sfingowane akty protestacyjne. Było to dla mnie zaskoczeniem, bo pamiętałem naszą tradycję romantyczną: że Francja jakoby boleśnie cierpiała wskutek utraty przez nas niepodległości ("Hej, Francuzi! czyż bez ceny rany nasze dla was są spod Marengo, Wagram, Jeny, Drezna, Lipska, Waterloo? Świat was rzucił, my zostali, by być zawsze tam gdzie wy; bracia, my tam krew dawali, dziś wy dla nas nic prócz łzy?").<br><br><tit>Ratunek w Argentynie</><br><br>Jest to nastawienie