Typ tekstu: Książka
Autor: Bielecki Michał
Tytuł: Dziewczyna z Banku Prowincjonalnego S. A.
Rok: 1997
w nich dyrektor Prochyra.
- O, witam, witam! - powiedział wylewnie. - Widzę, że poznał pan moją sekretarkę. Poproszę dwie kawy i dwa koniaczki, pani Basiu.
- Tak jest, panie dyrektorze - powiedziała piękna sekretarka wyraźnie speszona. Wstała zza biurka i z wystudiowanym wdziękiem podeszła do barku.
Prochyra patrzył nieco lubieżnym wzrokiem na jej długie wspaniałe nogi. Z trudem oderwał wzrok od kuszących kształtów Basi, aby zająć się mną. Wykonał szeroki gest, zapraszając mnie do swojego gabinetu. Weszliśmy i usiedli w fotelach.
- No wie pan, dyrektorze, faktów zmienić się nie da: punkt przyjął czterysta tysięcy, nie dysponując wymaganą obsadą.
- Seria nieszczęśliwych przypadków.
- Postaram się przedstawić w
w nich dyrektor Prochyra.<br>- O, witam, witam! - powiedział wylewnie. - Widzę, że poznał pan moją sekretarkę. Poproszę dwie kawy i dwa koniaczki, pani Basiu.<br>&lt;page nr=72&gt; - Tak jest, panie dyrektorze - powiedziała piękna sekretarka wyraźnie speszona. Wstała zza biurka i z wystudiowanym wdziękiem podeszła do barku.<br>Prochyra patrzył nieco lubieżnym wzrokiem na jej długie wspaniałe nogi. Z trudem oderwał wzrok od kuszących kształtów Basi, aby zająć się mną. Wykonał szeroki gest, zapraszając mnie do swojego gabinetu. Weszliśmy i usiedli w fotelach.<br>- No wie pan, dyrektorze, faktów zmienić się nie da: punkt przyjął czterysta tysięcy, nie dysponując wymaganą obsadą.<br>- Seria nieszczęśliwych przypadków.<br>- Postaram się przedstawić w
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego