Typ tekstu: Książka
Autor: Kostyrko Hanna
Tytuł: Klechdy domowe
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1928
może raczej do Lubeki?
Zegarmistrza zdziwiło to pytanie.
- Czego bym szukał w owym obcym mieście?
- Nie wiesz? - zadrwił gdański dostojnik. - Niech ci tedy przypomni oskarżyciel.
Z cienia wystąpił na środek komnaty czarnobrody, posępny snycerz Kunc.
- Mistrz Hanusz - powiedział głucho - zamierza udać się do Lubeki, by zbudować tamtejszym mieszkańcom zegar jeszcze wspanialszy niż ten, który stoi w naszym kościele Mariackim.
- Kłamstwo! - krzyknął Toruńczyk. - Posiwiały me włosy i ręce moje stały się niepewne. Choćbym chciał, nie zdołam już stworzyć po raz drugi takiego dzieła.
I pogardliwie odwrócił się plecami do oszczercy. Patrzał w okno, za którym widniały kamieniczki przy Długim Targu i mewy
może raczej do Lubeki?<br>Zegarmistrza zdziwiło to pytanie. <br>- Czego bym szukał w owym obcym mieście? <br>- Nie wiesz? - zadrwił gdański dostojnik. - Niech ci tedy przypomni oskarżyciel. <br>Z cienia wystąpił na środek komnaty czarnobrody, posępny snycerz Kunc.<br>- Mistrz Hanusz - powiedział głucho - zamierza udać się do Lubeki, by zbudować tamtejszym mieszkańcom zegar jeszcze wspanialszy niż ten, który stoi w naszym kościele Mariackim. <br>- Kłamstwo! - krzyknął Toruńczyk. - Posiwiały me włosy i ręce moje stały się niepewne. Choćbym chciał, nie zdołam już stworzyć po raz drugi takiego dzieła. <br>I pogardliwie odwrócił się plecami do oszczercy. Patrzał w okno, za którym widniały kamieniczki przy Długim Targu i mewy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego