można i jedno, i drugie, tak żeby jedno drugiemu w paradę nie wchodziło, co więcej, żeby jedno się drugim cieszyło, karmiło i podpatrywało wzajemnie. To miała być książka o jego generacji - młodych ludziach, których historia nie chciała niczego nauczyć, a życie zmieniało w bezradne ślimaki. Jednak z każdym dniem nabierał wstrętu do dalszego pisania. Bo po co? Dla rewelacji jednego ogórkowego sezonu? Komu potrzebne kolejne wywalone na wierzch bebechy? W ostateczności bebechy wywalone sprytnie - żeby nie palić za sobą mostów rodzinnych, towarzyskich, egzystencjalnych, żeby można było nadal jak pies podawać łapę światu, a nie już tylko zamknąć się w pokoju, zaciągnąć