że nie umiem oceniać piękna, nie używając przymiotników, informujących przecież tylko o stanie ducha krytyka, a nie o jakości dzieła. Ta identyfikacja wydaje mi się bezprawna. Bo z tego, że nazwę coś wspaniałym, wynika tylko to, że jestem zachwycony. Ale na czym owa wspaniałość polega? Wspaniałe to znaczy jakie? Tego wstrętu do przymiotników, jako narzędzia łatwizny, nauczył mnie pan Pazurkiewicz, nauczyciel liceum i tłumacz literatury węgierskiej, domagający się od swoich uczniów przede wszystkim rzeczowości. Jednak stosowanego pojęcia piękna nigdy nie udało mi się uczynić czymś na tyle obiektywnym, by mogło stanowić wartość uniwersalną. <br>Natomiast psychologiczne czytanie szło mi łatwiej, bo doświadczenie