mówi "nie", a jednak trudno się oprzeć. Słychać stamtąd jęki, szybkie oddechy, wulgarne dialogi, uderzenia ciała o ciało, wszystko przesiąknięte jest zapachem spermy, potu i tanich perfum. Ręka unosi się niemal bezwiednie, żeby zasłonę uchylić, żeby przez chwilę <page nr=106> popatrzeć, jak to jest, wejść pół kroku. Uciekam zdyszana, przerażona własnymi myślami, wstydzę się siebie. Jednak po chwili, kiedy odejdę kawałek, zaczynam żałować, że się nie odważyłam. Nocą robię sobie dobrze i nie mogę przestać o tym myśleć. Zło ciągnie jak magnes.<br>30 czerwca<br>Onkologia zaczyna się na parterze, długim korytarzem, który biegnie od wejścia aż do wielkich przeszklonych okien, zajmujących cała zachodnia ścianę