zwiedziwszy już miasto, wchodzimy do <name type="place">Music Pubu</>, a tam ci sami, otoczeni gromadą młodzieży, kiwają na nas, więc się dosiadamy; okazuje się, że to dwaj profesorowie (węgierski malarz i rumuński matematyk) pijący tu ze swoimi studentami. Przez pół wieczoru jeden ze studentów (gruby, w okularach) przekonuje mnie, że największym kompozytorem wszech czasów był <name type="person">Hector Berlioz</> (przyznaję mu rację, ale tylko w materii utworów na altówkę z orkiestrą); wszyscy w zasadzie są wielbicielami Polski i Krakowa, impreza kończy się wszakże wspólnym śpiewaniem <name type="tit">"Lili Marlene"</>.<br>A dzisiaj rano (jesteśmy już w <name type="place">Oradei</>, parę kilometrów od granicy) dopadły Jasia refleksje.<br>- <q>Taki wielki kraj</> - mówi