Płaskowyż.<br>Na to, by czekać, Hiacynta nie mógła sobie pozwolić. Ogarniał ją coraz większy niepokój, szkoda jej było każdej godziny. Wyruszyła zaraz po rozmowie z Nauczycielem. Nauczyciel podarował jej sakwę pełną jedzenia, wręczył mapę, wykonaną na liściu kolaby, i pożegnał tymi słowami: "Tak się składa, że widujemy się ostatnio tylko wtedy, gdy coś niepokoi ciebie albo króla. Mam nadzieję, że twoje kłopoty się skończą".<br>Hiacynta była dobrym wędrowcem. Dopiero pod wieczór zatrzymała się na pierwszy postój. Zjadła suchary, popijając je wybornym napojem z kwiatów znalezionym w sakwie. Chociaż na niebie rozbłysły gwiazdy i zaczęły podśpiewywać nocne ptaki, postanowiła iść dalej.<br>Skierowała się