i podał rękę. Pamiętam, że bardzo mocno ścisnął palce. Szurnąłem sandałami o drewnianą podłogę.<br><page nr=20> Ksiądz Szotarski palił. Długi papieros dymił w srebrnej cygarniczce, która leżała na szklanej popielnicy przed nim. Kiedy unosił się, żeby podać mi rękę, zmrużył oczy. Był wysoki i chyba młodszy od ojca, chociaż siwy, tak jak wuj Florenty. Twarz przy białych włosach wydawała się opalona. Zauważyłem, że czarna czapka leży za plecami księdza, na zielonej skrzyni.<br>Wuj uszczypnął mnie w policzek. - Wnusiu miły! - powiedział.<br>Nie wiedziałem, jak zachować się. Nie prosili, żebym siadł na wolnym krześle. Z kłopotu wybawił mnie ojciec.<br>- Synu, zostaw nas samych. Mamy do