okulary. Czyta. Teraz powoli odkłada karteluszek. Patrzy na Hansa, to znów na podłogę z jasnych desek jodłowych. I znowu na Hansa. Uśmiech, jakby poszarzały troską. <br>- Jest pan, jak pisze mój przyjaciel, historykiem... I zna pan te sprawy <br>- zatoczy ręką przed sobą <br>- tę, że tak powiem, geologię tutejszej historii... jej nawarstwienia... wulkaniczne. Tak, tak... wulkaniczne. <br>- Uśmiechnął się frasobliwie. <br>- Dopiero dziś można o tym mówić i pisać... <br>- I potrząsnął głową, że tyle, że to już wszystko. <br>Patrzy Hans na umilkłego i czuje swój uśmiech wymuszony. "Ostrożny klecha, mimo listu. Jeszcze dziś boi się niedawnej przeszłości. Widać, że te "wulkany" nie całkiem wygasły". I