Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
od czasu do czasu, uśmiechała się do mnie przymilnie.

Gdy przyszła pora obiadu i wszyscy usiedli do stołu, pobiegłem na pięterko do pokoju Poliny i tam, oglądając się co chwila jak złodziej, zacząłem szperać w jej rzeczach. Złapałem jakiś kawałek aksamitki pachnącej perfumami "Coeur de Jeanette", obgryziony ołówek i amatorską wyblakłą fotografię Poliny w krótkim kożuszku, na łyżwach.

Przed wieczarem, odprowadzeni przez Marię Mojsiejewnę, Zinoczkę, Raisę oraz całą rodzinę Firków, pojechaliśmy trzema dorożkami na stację. Nora biegła z tyłu wywieszając język to na jedną, to na drugą stronę. Po drodze zatrzymywała się, obszczekiwała mijające nas wozy, po czym doganiała dorożki i
od czasu do czasu, uśmiechała się do mnie przymilnie.<br><br>Gdy przyszła pora obiadu i wszyscy usiedli do stołu, pobiegłem na pięterko do pokoju Poliny i tam, oglądając się co chwila jak złodziej, zacząłem szperać w jej rzeczach. Złapałem jakiś kawałek aksamitki pachnącej perfumami "Coeur de Jeanette", obgryziony ołówek i amatorską wyblakłą fotografię Poliny w krótkim kożuszku, na łyżwach.<br><br>Przed wieczarem, odprowadzeni przez Marię Mojsiejewnę, Zinoczkę, Raisę oraz całą rodzinę Firków, pojechaliśmy trzema dorożkami na stację. Nora biegła z tyłu wywieszając język to na jedną, to na drugą stronę. Po drodze zatrzymywała się, obszczekiwała mijające nas wozy, po czym doganiała dorożki i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego