wyszywane w kolorowe kwiaty, kosze na papiery, koszyki zamykane na kluczyki z gotowymi aplikacjami z perełek, zakładki do książek i jedwab, całe mnóstwo interesujących przedmiotów. Do tej izby ciasno przylegała kuchnia pełna pięknych, przypominających dom zapachów. Co chwila przychodziła służąca, żeby o coś zapytać albo coś zamówić. A teraz sklep wychodzący na ulicę! Przed oknem udekorowanym całą masą wspaniałości siedziała jedna z panien Mittmann, przed nią stała głowa z wybałuszonymi oczami a na tej głowie czepiec albo kapelusz, który panna Mittmann przystrajała kokardami i koronkami, z wielkim artyzmem. Drzwi nie zamykały się ani na chwilę, ludzie wciąż wchodzili i wychodzili, a mnie aż