Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
i rzekła kładąc mu dłonie na ramionach:

- Wie pan; Grigorij Siemionowiczu, kiedy mówi się o braciach-Moskalach, o przyjaciołach-Moskalach, oczywiście w sensie wiersza Mickiewicza, zawsze przed oczami staje mi pan... Może nie powinnam tego mówić, ale dzięki panu uwierzyłam, że Rosjan móżna kochać... Niech pan się nie dziwi... Mnie wychowywano w nienawiści do Rosjan...

- No dobrze! Niech będzie brat-Moskal - zawołał Jurczenko, pokrywając śmiechem wzruszenie. - Stanisławie Bernardowiczu, co to za szury-mury? - zwrócił się do ojca. - Krysoczka, powiedz Tekli, żeby dała śniadanie! Człowiek umiera z głodu, a wy bawicie się prysznicem!

Ojciec zawstydzony, z nieśmiałym uśmiechem zbliżył się do matki
i rzekła kładąc mu dłonie na ramionach:<br><br>- Wie pan; Grigorij Siemionowiczu, kiedy mówi się o braciach-Moskalach, o przyjaciołach-Moskalach, oczywiście w sensie wiersza Mickiewicza, zawsze przed oczami staje mi pan... Może nie powinnam tego mówić, ale dzięki panu uwierzyłam, że Rosjan móżna kochać... Niech pan się nie dziwi... Mnie wychowywano w nienawiści do Rosjan...<br><br>- No dobrze! Niech będzie brat-Moskal - zawołał Jurczenko, pokrywając śmiechem wzruszenie. - Stanisławie Bernardowiczu, co to za szury-mury? - zwrócił się do ojca. - Krysoczka, powiedz Tekli, żeby dała śniadanie! Człowiek umiera z głodu, a wy bawicie się prysznicem!<br><br>Ojciec zawstydzony, z nieśmiałym uśmiechem zbliżył się do matki
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego